O Jezu, milosierdzia, drze, kiedy pomysle, ze mam zdawac sprawe z jezyka, w jezyku jest zycie, ale i smierc, a nieraz jezykiem zabijamy, popelniamy prawdziwe zabojstwo i to mamy jeszcze uwazac za rzecz mala? Naprawde, nie rozumiem takich sumien. Poznalam pewna osobe, ktora dowiedziawszy sie od innej pewnej rzeczy, ktora o niej mowiono... rozchorowala sie ciezko, a wiec ubylo tam wiele krwi i wiele wylala lez, i potem nastapilo smutne nastepstwo, a wiec nie miecz, ale jezyk dokonal tego. O moj Jezu milczacy, miej milosierdzie nad nami. [Dz. 119]